Kieleccy radni wprowadzili nowe zasady parkowania w strefie płatnego postoju w centrum miasta. Kierowcy będą mogli liczyć na 45 minut darmowego postoju dziennie. Potem zapłacą 2 złote za każdą godzinę.
Takie rozwiązanie będzie zachęcało zmotoryzowanych do dojazdu do centrum własnym samochodem, tym bardziej, że wcześniej radni podnieśli ceny biletów autobusowych.
– Kłóci się to z promowaniem zrównoważonego transportu, do którego dąży wiele miast w Polsce i Europie – zauważają eksperci.
Przeciwko takim decyzjom protestują też społecznicy:
„Wstyd, państwo radni z PiS i BiN! Nie dbacie o miasto ani o mieszkańców. Jak można podnieść ceny biletów autobusowych, a obniżyć (w praktyce: do zera!) ceny za parkowanie w centrum? Chcecie nas całkiem pozatruwać spalinami? Centrum od tego nie odżyje, za to parę więcej osób umrze a jeszcze więcej dostanie astmy itp. chorób. Czemu tak szkodzicie kielczanom i kielczankom”– czytamy na facebokowym profilu „Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych”.
Kielce idą pod prąd
W Kielcach nowa, droższa taryfa opłat w komunikacji miejskiej zaczęła obowiązywać 1 marca. W tym samym czasie ceny biletów podniesiono również w nieco większym Białymstoku. Tam jednak, aby nie zachęcać mieszkańców do rezygnowania z transportu miejskiego na rzecz własnego samochodu, jednocześnie podniesiono opłaty za parkowanie. Lokalne władze wyjaśniały, że celem tej decyzji było zwiększenie rotacji, a więc i dostępności miejsc parkingowych w centrum.
W Wieluniu w woj. łódzkim kilka lat temu zdecydowano się pójść jeszcze dalej. Zdecydowano wtedy o znacznej obniżce cen biletów wieluńskiej komunikacji miejskiej i jednoczesnym dwukrotnym wzroście stawek opłat za parkowanie w centrum. Jak wyjaśniano, celem było zachęcenie mieszkańców do przesiadki na rozbudowaną sieć transportu publicznego.
Na podobny krok zdecydowano się też w Rybniku w woj. śląskim.
– W Rybniku komunikacja publiczna ma być realną konkurencją dla samochodów, władzom zależy na tym, żeby jak najwięcej osób korzystało z autobusów – wyjaśniał w jednym z wywiadów prezydent miasta Piotr Kuczera.
Wprowadzeniem preferencji dla komunikacji zbiorowej swoją decyzję tłumaczyły też władze Opola.
– Zależy nam na tym, by jak najmniej samochodów wjeżdżało do ścisłego centrum. Zachęcamy mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej, dlatego też w dużej części wymieniono tabor autobusowy. Cel jest taki, by mieszkańcy do ścisłego centrum wjeżdżali samochodami tylko wtedy, kiedy jest to naprawdę konieczne i zostawiali tu swoje samochody na maksymalnie krótki czas – mówiła na łamach portalu opole.wyborcza.pl Katarzyna Oborska-Marciniak, rzeczniczka prezydenta Opola.
Dyskusja o opłatach za parkowanie i bilety autobusowe kilka miesięcy temu toczyła się również w Poznaniu. W tym mieście podniesiono wcześniej ceny biletów autobusowych. W efekcie miasto zaczęło się coraz bardziej korkować.
– Nic dziwnego, że ludzie zaczęli przesiadać się do własnych samochodów, skoro było to tańsze niż jazda autobusem czy tramwajem. W dodatku niskie ceny za parkowanie w centrum nie zniechęcały w żaden sposób do rezygnacji ze swoich „czterech kół” – informował w styczniu portal tenpoznan.pl
W Kielcach opłaca się być kierowcą
Decyzją kieleckich radnych, pierwsze 45 minut postoju będzie darmowe, ale trzeba będzie wcześniej pobrać bezpłatny bilet z parkomatu. Z bezpłatnego postoju skorzystać będzie można raz dziennie. To rozwiązanie to efekt poprawki złożonej przez radnych Prawa i Sprawiedliwości oraz Bezpartyjnych i Niezależnych. Duże wątpliwości w tej sprawie mieli radni Koalicji Obywatelskiej i radny SLD, ale zostali oni przegłosowani.
W praktyce oznacza to, że za przyjazd do centrum samochodem na 45 minut, kierowca nie będzie musiał w ogóle płacić. W przypadku wybrania komunikacji miejskiej trzeba skasować dwa bilety po 3,40 zł, co daje w sumie 6,80 zł. Jeśli jednak ktoś dojeżdża spoza miasta, gdzie obowiązuje strefa aglomeracyjna, koszt dwóch biletów to już 7,20 zł.