– Musimy się nauczyć żyć z koronawirusem, tak jak nauczyliśmy się żyć z coroczną epidemią grypy – mówi dr n. med. Dorota Zarębska – Michaluk z Kliniki Chorób Zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. To ona, jako członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, z grupą najwybitniejszych polskich zakaźników współtworzyła zalecenia dotyczące postępowania w przypadku SARS-CoV -2.
Lekarka, która każdego dnia jest na pierwszej linii frontu, udzieliła wywiadu, który opublikowany został na stronie internetowej szpitala. Mówiła w nim m.in. o tym, na co należy zwracać uwagę w codziennym życiu. Zwróciła też uwagę na duże problemy kadrowe, z którymi w obecnej sytuacji boryka się polska służba zdrowia.
Opublikowany przez szpital wywiad publikujemy poniżej.
Czy już przyzwyczailiśmy się do życia z koronawirusem w tle?
Powoli do tego przywykamy, bo przecież nie można żyć w stałym napięciu i uzależniać życia milionów ludzi od jednego wirusa. Kilkanaście tygodni temu świat całkowicie zatrzymał się z powodów niezrozumiałych dla mnie, jako lekarza chorób zakaźnych. Choroby zakaźne towarzyszyły ludzkości od zawsze, z ich powodu w historii świata zginęło więcej ludzi, niż w czasie wszystkich wojen i bitew.
Wzmiankę o najstarszej znanej ludzkości chorobie zakaźnej – ospie prawdziwej możemy znaleźć w Starym Testamencie, gdzie została opisana jako jedna z plag egipskich. Pandemie czarnej śmierci, które w ciągu wieków zabrały miliony istnień ludzkich, grypa „hiszpanka”, z powodu której zginęło więcej ludzi, niż na wszystkich frontach I Wojny Światowej, nowe choroby zakaźne które pojawiły się w XX wieku: AIDS, borelioza, gorączki krwotoczne czy WZWC, stare choroby, które nadal zbierają śmiertelne żniwo: co minutę na świecie umiera człowiek z powodu malarii, a odra, choroba wieku dziecięcego, przed którą umiemy się zabezpieczać szczepieniami, co roku powoduje śmierć ponad stu tysięcy ludzi na świecie…
Można by wymieniać długo jeszcze, to wszystko dowodzi, że choroby zakaźne były, są i będą, a ktokolwiek myślał, że to zanikający problem, a specjalizacja „choroby zakaźne” to dyscyplina średniowieczna, teraz musi przyznać, jak bardzo się mylił.
Pewnie takie zatrzymanie świata na chwilę było nam wszystkim potrzebne, po to, by nabrać pokory, na nowo ocenić i docenić pewne wartości, aby zrozumieć jak delikatne jest życie. Ale na chwilę, a nie na zawsze. Musimy się nauczyć żyć z koronawirusem, tak jak nauczyliśmy się żyć z coroczną epidemią grypy.
Jako lekarze, nie możemy pozwolić na to, żeby COVID-19 przesłonił nam inne problemy zdrowotne naszych pacjentów, bo telemedycyna nie zdaje egzaminu, a Izby Przyjęć Oddziałów Zakaźnych, nie pomieszczą wszystkich chorych, którzy gorączkują z bardzo różnych powodów i wymagają pomocy lekarzy innych specjalności.
Czy możemy stracić czujność? Na co szczególnie należy uważać w codziennym życiu?
Oczywiście, że łatwo jest stracić czujność w sytuacji, kiedy powoli życie będzie wracało na zwykłe tory. Już na wiadomość o powrocie elementów starego ładu, zsuwamy maseczki na brodę. Powinniśmy przestrzegać ustalonych zasad w kwestii stosowania maseczek zakrywających nos i usta, które muszą być zmieniane odpowiednio często, co 15-30 minut, w przeciwnym razie stanowią siedlisko wirusów i bakterii, a nie ochronę przed nimi.
Jednorazowe rękawiczki również stosujmy na jeden raz, a nie zakładajmy rano i zdejmujmy wieczorem, po drodze dotykając wszystko i wszystkich.
Znakomitym sposobem obrony przed transmisją drobnoustrojów na rękach jest ich mycie, przez co najmniej 20 sekund, mydłem i wodą lub dezynfekcja środkiem na bazie alkoholu. Podczas kaszlu lub kichania zakrywajmy usta i nos chusteczką jednorazową lub wewnętrzną stroną łokcia. Unikajmy bliskiego kontaktu z osobami, które mają infekcję dróg oddechowych i/lub gorączkują, a sami jeśli czujemy się źle, zostańmy w domu i ograniczmy kontakty z domownikami.
Kto powinien szczególnie stosować się do zaleceń i zachowywać najwyższe środki ostrożności?
Trzeba pamiętać przede wszystkim o tych, którzy są w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19: ludziach starszych, obciążonych przewlekłymi chorobami, zwłaszcza: cukrzycą, schorzeniami układu oddechowego i krążenia. To ich mamy szczególnie chronić, zachowując bezpieczny dystans, za jaki uważa się odległość 2 metrów i pomagając im w codziennym życiu, aby nie musieli przebywać w skupiskach ludzkich, a takimi za chwilę staną się otwierane coraz szerzej sklepy i galerie handlowe.
Chorzy, o czym mówi się powszechnie, zaczęli obawiać się szpitali. Co możemy powiedzieć pacjentom, którzy wymagają pilnej hospitalizacji? Czy powinni odkładać leczenie?
Obecna sytuacja epidemiologiczna w sposób bezlitosny obnażyła niedobory w służbie zdrowia, zwłaszcza te dotyczące personelu. Ponieważ polska służba zdrowia boryka się z problemami kadrowymi od wielu lat, to personel medyczny zatrudniany jest często w kilku placówkach, na co ma również wpływ aspekt finansowy. Taka sytuacja sprzyja transmisji zakażeń pomiędzy placówkami medycznymi, a następnie w ich obrębie. Wysoki odsetek zakażeń SARS-CoV-2 wśród polskiego personelu medycznego stał się źródłem obaw pacjentów przed szpitalami.
To sytuacja, która nie powinna się wydarzyć i musimy zrobić wszystko, aby odzyskać zaufanie chorych, którzy wymagają naszej pomocy. Proponuję, aby lekarze innych specjalności przyjęli strategię, którą my zakaźnicy stosujemy od wielu lat, czyli traktowali każdego pacjenta, jako potencjalnie zakaźnego. Oznacza to: stosowanie niezbędnych środków ochrony osobistej i zasad postępowania ograniczających transmisję zakażeń w kontakcie z każdym chorym.
Niedopuszczalne jest pozostawianie pacjenta bez leczenia kardiologicznego, chirurgicznego, internistycznego, czy jakiejkolwiek innej pomocy specjalistycznej tylko dlatego, że ma gorączkę czy kaszle. Taką pomoc powinien uzyskać z zachowaniem zasad chroniących personel przez zakażeniem.
Polecam pouczający wywiad z Prezesem PTEiLChZ Panem Profesorem Robertem Flisiakiem, który traktuje o tych zagadnieniach i zawiera bardzo cenne praktyczne wskazówki. Jeżeli naszym działaniem, jako lekarzy przestanie kierować strach, a górę weźmie wiedza medyczna i doświadczenie zawodowe, to mamy szansę, że obawa pacjentów przed leczeniem szpitalnym przestanie być faktem. Niestety, nie przekonamy chorych do siebie i nie odbudujemy zaufania tylko słowami.
Kto w świetle obecnych wytycznych, powinien wykonać sobie test?
Test powinien być wykonany u każdej osoby, która w świetle obowiązującej definicji spełnia kryteria „przypadku podejrzanego” o COVID-19.
Ponieważ od kilku tygodni w Polsce potwierdzona jest transmisja lokalna SARS-CoV-2, to w praktyce oznacza to, że wszyscy pacjenci z objawami ostrej infekcji oddechowej stwierdzanymi podczas pierwszego kontaktu z opieką zdrowotną (w podstawowej opiece zdrowotnej lub w szpitalu o jakimkolwiek profilu) powinni być traktowani jako przypadki podejrzane, a więc poddani badaniu potwierdzającemu zakażenie.
Zgodnie z rekomendacjami PTEiLChZ podstawą rozpoznania aktywnego zakażenia SARS-CoV-2 jest test molekularny wykonany techniką PCR czasu rzeczywistego, z wymazu z nosogardzieli, a czas oczekiwania na wynik tego testu wynosi kilka godzin. Wykonywanie badań szybkim testem molekularnym zarejestrowanym ostatnio przez FDA może być szczególnie przydatne w izbach przyjęć oddziałów zakaźnych i w SOR, ponieważ czas oczekiwania na wynik jest krótki i nie przekracza godziny.
Badania serologiczne z użyciem szybkich testów wykrywające przeciwciała w klasie IgM, mogą znaleźć zastosowanie w identyfikowaniu bezobjawowych zakażeń po wyczerpaniu innych sposobów ograniczania epidemii, natomiast testy wykrywające przeciwciała IgG lub IgM/IgG mogą być przydatne w badaniach epidemiologicznych, na przykład do oszacowania liczby osób, które miały kontakt z wirusem, a także do badań populacyjnych.
Pamiętać jednak należy, że aby ostatecznie wykluczyć lub potwierdzić zakażenie SARS-CoV-2, należy wykonać badanie z zastosowaniem diagnostyki molekularnej techniką RT-PCR.
Rekomendacje odnośnie testowania w kierunku SARS-CoV-2 znajdują się na stronie pteilchz.org.pl
Czy musimy liczyć się z tym, że SARS-COv-2 pozostanie z nami na dłużej?
Tak, prawdopodobnie tak się stanie. Ale pamiętajmy o tym, że cały czas toczą się badania i prace nad szczepionką i lekami działającymi na wirusa. To daje nadzieję, że w tej nierównej obecnie walce z SARS-CoV-2 zyskamy punkty, które w końcu dadzą nam przewagę.