Policja

Pijany kierowca pędził ulicą Sienkiewicza. Rozbił auto na latarni

Opublikowano

-

fot. facebook / Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych

Dantejskie sceny rozegrały się w nocy z piątku na sobotę na kieleckim deptaku. Pijany kierowca pędził ulicą Sienkiewiczą, od strony ulicy Paderewskiego, w kierunku wschodnim. Miał wyłączone światła. Rozbił się na latarni w rejonie Placu Artystów. Przechodnie musieli przed nim uciekać.

Świadkowie zdarzenia mówią, że to cud, że w nikogo nie wjechał. Siedzącego za kierownicą mężczyznę ujęli strażnicy miejscy i przekazali go policjantom.



Po alkoholu i bez prawa jazdy

Jak informuje policja, samochód na staszowskich numerach rejestracyjnych prowadził 21-latek. Miał 2,6 promila alkoholu w organizmie. Nie miał prawa jazdy. Z niegroźnymi obrażeniami został zabrany do szpitala.

Na opublikowanych w internecie zdjęciach widać, że na siedzeniach auta znajdowały się butelki z piwem.

Z relacji lokalnych mediów wynika, że świadkowie zdarzenia byli tak wzburzeni sytuacją, że gdyby nie szybka reakcja funkcjonariuszy, mogłoby się to skończyć linczem.

–  Za nim jechała Straż Miejska na sygnale. Być może dzięki temu udało się uniknąć tragedii, gdyż ludzie z daleka słyszeli, że coś się dzieje – relacjonuje portal „Scyzoryk się otwiera”. Według jego informacji, pojazd mógł jechać nawet z prędkością 80 kilometrów na godzinę.

Dlaczego w ogóle wjechał na deptak?

Mieszkańcy śródmieścia nie mają wątpliwości, że gdyby do takiej sytuacji doszło w ciągu dnia, byłyby ofiary śmiertelne. Kierowcy nie mają dziś większego problemu z wjazdem na ulicę Sienkiewicza.

– Musi stać się tragedia, musi ktoś zginąć, by obecna władza zrobiła coś z bezpieczeństwem pieszych w Centrum. Mieszkańcy przysyłają informacje, że zgłaszają zagrożenia na deptaku, nielegalne wybryki kierowców do Krajowej Mapy Zagrożeń, niestety Policja ignoruje te sygnały, anulując zgłoszenia – czytamy na facebookowym profilu Kieleckiego Rzecznika Osób Niezmotoryzowanych.

– Taki oto jest efekt przyzwolenia na swobodny ruch samochodowy na ul. Sienkiewicza. Tym razem latarnie na deptaku uchroniły pieszych, którzy ratowali się ucieczką przed pijanym idiotą. To skandal, że całą ulicę Sienkiewicza można sobie przejechać ot tak od jednego końca do drugiego. Czy naprawdę musi stać się prawdziwa tragedia, żeby coś się w końcu zmieniło? Jak deptak ma żyć, skoro ludzie nie mogą się na nim czuć bezpiecznie? – pyta „Scyzoryk się otwiera”.

fot. facebook / Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych



 

Popularne artykuły

Exit mobile version