Osiedle Jana Kochanowskiego w Kielcach tonie w śmieciach – alarmuje jeden z mieszkańców i na dowód wysyła zdjęcia nieopróżnionych altan i pojemników na odpady. „To jest tragedia, katastrofa” – mówi nasz czytelnik i apeluje jednocześnie do władz miasta o pilne zajęcie się problemem.
– Jak mają czuć mieszkańcy, przecież z tych śmieci może być jeszcze grosza zaraza – pisze mieszkaniec osiedla. Zaznacza jednocześnie, że dojazd do altan blokują zaparkowane samochody.
Na problem z dojazdem do altan zwracała już kilka dni temu firma Eneris, która zajmuje się w Kielcach odbiorem śmieci. Po wybuchu epidemii koronawirusa wprowadzono zmiany w odbiorze odpadów. Są one teraz realizowane w godzinach nocnych, a jak się okazuje, dojazd na osiedla jest wtedy utrudniony. W sytuacji, gdy wiele osób pracuje zdalnie z domu, widać duże zagęszczenie samochodów na osiedlach. Mieszkańcy parkują w każdym wolnym miejscu: tuż przed drzwiami do altan, na skrętach, z dwóch stron na wąskich uliczkach.
– Apelujemy do mieszkańców, ale i administratorów osiedli, by zapewnili sprawny dojazd do altan na odpady i możliwość swobodnego wyprowadzenia pojemników z odpadami do śmieciarki. 17-tonowy pojazd, szeroki na 3 metry i długi nawet na 9 metrów musi mieć odpowiednie warunki do wjazdu. Zatem niewłaściwe parkowanie to niepotrzebne stwarzanie dodatkowego ryzyka sanitarnego – mówiła kilka dni temu Agata Binkowska, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Środowiska Urzędu Miasta Kielce.