Zarząd Transportu Miejskiego w Kielcach wspólnie z innymi organizatorami transportu publicznego zaapelował do premiera o zmianę lub złagodzenie ograniczeń w autobusach. Chodzi o maksymalną liczbę przewożonych pasażerów. Obecnie autobusem może jednocześnie podróżować jedynie tylu pasażerów ile wynosi połowa miejsc siedzących.
– W dłuższej perspektywie jest to absolutnie niemożliwe. Transport zbiorowy stanął bowiem na skraju niewydolności – czytamy w komunikacie ZTM.
Do tej pory np. autobusem przegubowym jednorazowo mogło podróżować nawet 170 pasażerów. Tyle wynosi łączna liczba miejsc stojących i siedzących. Obecnie zgodnie z obostrzeniami jest to zaledwie 21 osób. Z kolei w najpopularniejszym 12-metrowym autobusie jednorazowo mogło podróżować blisko 100 osób, a obecnie jedynie 16.
– Bardzo trudno sprostać jest nałożonym obostrzeniom, pomimo że w Komunikacji Miejskiej w Kielcach w marcu i kwietniu br. drastycznie, bo o blisko 90% spadła liczba przewożonych pasażerów, a tym samym znacząco zmniejszyły się wpływu z biletów, z których współfinansowany jest transport. Z powodu wprowadzonych limitów komunikacja może przewieźć ściśle określoną liczbę pasażerów, a wpływy z biletów w żadnym stopniu nie są w stanie pokryć choć części ponoszonych kosztów – informuje ZTM.
Miejska jednostka dodaje, że wraz z kolejnymi etapami odmrażania gospodarki, sukcesywnie rośnie liczba osób korzystających z transportu publicznego. Jeżeli pozostawione zostaną obecne limity, komunikacja z dnia na dzień stanie się niewydolna. Żadne miasto przestrzegając ograniczeń nie sprosta zapotrzebowaniu na transport.
– Realna sytuacja jaka czeka nas za chwilę to taka, w której wielu pasażerów nie wsiądzie do autobusów i zostanie na przystankach. Mieszkańcy nie dojadą więc do pracy, przychodni, instytucji publicznych czy na zakupy. Nie wolno nam do tego dopuścić – mówią pracownicy ZTM.
Do premiera zostało skierowane wspólne stanowisko organizatorów transportu miejskiego. Podpisali się pod nimi urzędnicy m.in. z Kielc, Krakowa, Gdyni, Łodzi, Olsztyna, lublina, Poznania, Gdańska, Bydgoszczy czy Szczecina. Treść apelu można przeczytać >TU<