Specjaliści z Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Endokrynologicznej szpitala wojewódzkiego w Kielcach oraz naukowcy z Collegium Medicum Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach biorą udział w nowatorskim projekcie badawczym, którego celem ma być określenie grupy chorych najbardziej zagrożonych rakiem trzustki.
Profesor Stanisław Głuszek, kierownik Kliniki oraz prorektor do spraw Medycznych UJK zwraca uwagę, że nowotwory trzustki stanowią w Polsce około 3 procent wszystkich nowotworów. Tylko w 2010 roku w naszym kraju zarejestrowano 3254 zachorowania na raka trzustki i 4530 zgonów z tego powodu. We wczesnej fazie, nowotwór ten jest wykrywany przypadkowo. Zaniepokoić powinny takie objawy jak: nowo ujawniona cukrzyca, nietolerancja glukozy – zwłaszcza u osób starszych, pojawienie się choroby zatorowo-zakrzepowej oraz zapalenie trzustki o niejasnej etiologii.
Profesor Stanisław Głuszek informuje, że wśród przyczyn raka trzustki można wyliczyć: palenie tytoniu, otyłość, cukrzycę typu 2, niealkoholowe stłuszczenie wątroby, marskość wątroby oraz przewlekłe zapalenie trzustki i czynniki genetyczne.
– Ryzyko zachorowania u osób z obciążonym wywiadem rodzinnym (zachorowanie u krewnego pierwszej linii) jest aż 18-krotnie większe, niż w populacji ogólnej. Około 10 – 15 procent przypadków raka trzustki ma charakter rodzinny – podkreśla profesor Stanisław Głuszek.
Jak tłumaczy, w ramach projektu wykonywane są badania, które mają charakter analiz genetyczno-molekularnych, poszukiwania wyznaczników molekularnych zwiększonego ryzyka zachorowania na raka trzustki oraz konfrontacji tych wyznaczników z wczesnymi zmianami metabolicznymi, które mogą wyprzedzać rozpoznanie raka trzustki, nawet o 24-36 miesięcy.
Stanisław Głuszek informuje, że tylko wczesne wykrycie nowotworu umożliwia wdrożenie radykalnego, leczenia operacyjnego, które jest możliwe w pierwszym i u wybranych chorych w drugim stopniu zaawansowania. U pozostałych pacjentów jest stosowana chemioterapia albo samodzielnie, bądź skojarzona z napromienianiem.
Radykalne leczenie operacyjne jest możliwe tylko w około 20–30 procent przypadków. Niestety 5-letnie przeżycia w tej grupie nie przekraczają 20 procent.