Część mieszkańców Kielc nie przychodzi na umówiony termin szczepienia przeciwko covid-19. Chodzi o osoby, które miały dostać preparat firmy AstraZeneca.
Jak wynika z informacji Gazety Wyborczej, w naszym regionie skala tego zjawiska wynosi nawet kilkanaście procent.
Najwięcej obaw mają osoby umówione na wizyty w małych punktach szczepień.
W ocenie świętokrzyskiego konsultanta do spraw epidemiologii, powodem jest czarny PR. Część krajów zawiesiła szczepienia preparatem AstraZeneca w związku z sygnałami o zakrzepicy krwi, która może być przez niego powodowana. Zarówno Światowa Organizacja Zdrowia jak i Europejska Agencja Leków zdementowały te informacje i zapewniły, że szczepionka jest bezpieczna.
Te zapewnienia nie przekonały jednak wielu osób i w efekcie nie przychodzą one w ustalonym terminie.
Dla punktów szczepień to problem, bo preparaty mają określony termin ważności i pojawia się ryzyko ich zutylizowania.
„Znajdą się obok systemu szczepień”
Do problemu rezygnacji z umówionego terminu szczepienia odniósł się rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
– Osoby, które zrezygnują ze szczepienia preparatem firmy AstraZeneka, znajdują się chwilowo obok systemu szczepień – mówił, cytowany przez portal RMF24.pl.
Dodał, że być może rozszerzona zostanie lista osób, które będą mogły wykorzystać pozostałe szczepionki. Decyzja maja być ogłoszone w ciągu kilku dni.
– Po zakończeniu szczepienia pierwszej grupy będziemy decydować o tym, jak dalej będzie wyglądał ten proces szczepień, w tym w jakiej kolejności będą te osoby obsługiwane, które z tego procesu szczepień zrezygnowały – mówił rzecznik Ministerstwa Zdrowia.