Policja

Rajd pijanego kierowcy kieleckim deptakiem. Policja apeluje do świadków wydarzenia sprzed miesiąca

Opublikowano

-

fot. facebook / Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych

Komenda Miejska Policji w Kielcach wystosowała apel o kontakt do osób, które były świadkami rajdu pijanego kierowcy ulicą Sienkiewicza w Kielcach. Chodzi o zdarzenie do którego doszło w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia (piątek / sobota). 21-latek robił się wtedy na latarni w rejonie Placu Artystów.

Jak informowaliśmy, mężczyzna był pijany. Badanie alkomatem wykazało, że miał 2,6 promila alkoholu w organizmie. Okazało się też, że nie miał prawa jazdy.



Pijany kierowca pędził ulicą Sienkiewiczą, od strony ulicy Paderewskiego, w kierunku wschodnim. Miał wyłączone światła. Świadkowie zdarzenia mówili, że to cud, że w nikogo nie wjechał. Na opublikowanych w internecie zdjęciach widać, że na siedzeniach auta znajdowały się butelki z piwem. Z relacji lokalnych mediów wynika, że świadkowie zdarzenia byli tak wzburzeni sytuacją, że gdyby nie szybka reakcja funkcjonariuszy, mogłoby się to skończyć linczem.

Policja prosi o pomoc

Komenda Miejska Policji informuje, że funkcjonariusze cały czas prowadzą śledztwo w tej sprawie. Jest ono nadzorowane przez prokuratora.

– Wszystkich świadków opisywanego zdarzenia, także tych którzy posiadają nagrania całej sytuacji, oraz osoby które były wówczas narażone na potrącenie przez kierowcę seata prosimy o kontakt z Wydziałem Kryminalnym Komisariatu Policji III w Kielcach osobiście przy ul. Paderewskiego 13 lub telefonicznie pod nr 47-802-3220, 47-802-3210 – czytamy w opublikowanym komunikacie.

Pijany rajdowiec z zarzutami

21-latek usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy niezatrzymania się do kontroli drogowej na polecenie Straży Miejskiej. Drugi związany jest z kierowaniem samochodem pod wpływem alkoholu.

Mężczyznę czeka teraz sprawa przed sądem. Za oba zarzuty grozi mu do pięciu lat więzienia.

Na razie zastosowano wobec niego policyjny dozór i zakaz opuszczania kraju, a także poręczenie majątkowe w kwocie 7 tysięcy złotych.

Dlaczego wjechał na deptak?

Mieszkańcy śródmieścia nie mają wątpliwości, że gdyby do takiej sytuacji doszło w ciągu dnia, byłyby ofiary śmiertelne. Kierowcy nie mają dziś większego problemu z wjazdem na ulicę Sienkiewicza.

– Musi stać się tragedia, musi ktoś zginąć, by obecna władza zrobiła coś z bezpieczeństwem pieszych w Centrum. Mieszkańcy przysyłają informacje, że zgłaszają zagrożenia na deptaku, nielegalne wybryki kierowców do Krajowej Mapy Zagrożeń, niestety Policja ignoruje te sygnały, anulując zgłoszenia – czytamy na facebookowym profilu Kieleckiego Rzecznika Osób Niezmotoryzowanych.

– Taki oto jest efekt przyzwolenia na swobodny ruch samochodowy na ul. Sienkiewicza. Tym razem latarnie na deptaku uchroniły pieszych, którzy ratowali się ucieczką przed pijanym idiotą. To skandal, że całą ulicę Sienkiewicza można sobie przejechać ot tak od jednego końca do drugiego. Czy naprawdę musi stać się prawdziwa tragedia, żeby coś się w końcu zmieniło? Jak deptak ma żyć, skoro ludzie nie mogą się na nim czuć bezpiecznie? – pytał „Scyzoryk się otwiera”.



fot. facebook / Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych



 

Popularne artykuły

Exit mobile version