Kolejny w tym miesiącu skok przez rondo w Cedzynie. W sobotę wczesnym rankiem na znajdującą się na środku ronda wyspę najechało Audi kierowane przez 57-letniego mężczyznę. Pojazd przeleciał przez rondo i zatrzymał się na barierach energochłonnych po drugiej stronie skrzyżowania.
Policjanci relacjonują, że do wypadku doszło około godz. 5.30. Wiadomo, że samochód jechał od strony Kielc. Kierowca zignorował szereg znaków nakazujących ograniczenie prędkości i ostrzegających przez zbliżającym się rondem. Nikomu na szczęście nic się nie stało.
Do poprzedniego zdarzenia w tym miejscu doszło dwa tygodnie temu. Wówczas skoku przez rondo dokonał Opel Vectra. 40-letni kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, ale w pobliskim Radlinie znaleźli go policjanci. Mężczyzna miał prawie promil alkoholu w organizmie.
Z kolei kilka dni wcześniej na znajdującą się na środku ronda wyspę najechał mercedes, wskutek czego auto wzbiło się w powietrze i zatrzymało się na barierach energochłonnych po drugiej stronie skrzyżowania. Za kierownicą siedział wtedy 20-letni kierowca, obywatel Ukrainy. Razem z nim podróżowała kobieta, która wymagała pomocy lekarskiej. Pogotowie zabrało ją do szpitala.
Do podobnych wypadków w tym miejscu dochodzi często. Nie bez powodu miejsce to zyskało miano ronda Adama Małysza. Drogowcy twierdzą jednak, że jest prawidłowo oznakowane.
Małgorzata Pawelec z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad już w 2018 roku komentowała na łamach Gazety Wyborczej, że „rondo i dojazd do niego jest właściwie oznakowane, stoi kilkanaście znaków, które m.in. informują o końcu drogi ekspresowej, dojeździe do ronda i nakazują redukcję prędkości”