Urząd Miasta Kielce udostępnił dane osób starających się o dopisanie do spisu wyborców. Trafiły one do innych mieszkańców, którzy wnioskowali o to samo. W praktyce oznaczało to publiczne udostępnienie listy odbiorców e-maila z wiadomością o pozytywnym rozpatrzeniu sprawy. W adresie e-mail znajdowały się m.in. imiona i nazwiska.
Sprawę ujawnił portal Niebezpiecznik.pl, który zajmuje się tematyką bezpieczeństwa w internecie. Przykład z Kielc podał w tekście ilustrującym jak dane świadków wyciekają z policji, która nie potrafi ich właściwie zabezpieczyć.
„Taka wpadka może zdarzyć się wszędzie. Nie tylko na komendzie. Docierają do nas podobne, choć mniej przerażające historie ze szpitali, uczelni i firm oraz urzędów. Przykładowo, takie cudo dostaliśmy kilka dni przed wyborami od jednej z Czytelniczek” – czytamy na portalu niebezpiecznik.pl. Poniżej zamieszczamy udostępnione tam zdjęcie.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że jeszcze kilka dni temu Urząd Miasta sam poinformował o zgłoszeniu do Urzędu Ochrony Danych Osobowych przypadku nadużyć ze strony kielczan głosujących w budżecie obywatelskim. Chodziło o sprawę posługiwania się cudzymi danymi do popierania konkretnego projektu. Tymczasem opisany przez portal niebezpiecznik.pl przykład pokazuje, że Urząd Miasta sam ma problem z ochroną danych.