-Skok do wody na główkę, na płytką wodę bądź do nieznanego akwenu może oznaczać dla człowieka koniec normalnego życia – ostrzega dr Cezary Klank, zastępca kierownika Kliniki Chirurgii Ortopedyczno-Urazowej w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. Ortopedzi z ośrodka na kieleckim Czarnowie każdego lata, są świadkami kilku dramatów, gdy zdrowe, młode osoby, przez brawurę stają się niepełnosprawne.
– Ludzie są nieświadomi , często skaczą do wody, na główkę, do tego po alkoholu. Taki skok oznacza koniec normalnego życia. Gdy dojdzie do urazu kręgosłupa szyjnego i przerwania rdzenia kręgowego, zostaje się kaleką na całe życie – podkreśla dr Cezary Klank. Specjalista dodaje, że mimo rozwoju medycyny, w większości takich sytuacji lekarze są bezradni. Nie pomoże operacja przeprowadzona jak najwcześniej, ani najlepszy specjalista, czy sprzęt.
Gdy dojdzie do uszkodzenia rdzenia kręgowego, pacjenci są totalnie unieruchomieni, nie mogą ruszyć rękami, nogami. – Sukcesem jest, gdy po takich wypadkach, ludzie mogą siedzieć i mają sprawne ręce, ale nie zawsze się udaje do tego doprowadzić – tłumaczy dr Klank.
Dlatego, ortopedzi apelują, aby szerzyć wiedzę na temat tego, jak dramatyczne skutki mogą mieć skoki do wody na główkę i że nie warto w tej sposób narażać zdrowia i życia.