„Wczoraj rozmawiałam z koleżanką z Kielc – Jeździły karetki na sygnale i zbierali bezdomnych ludzi. Mierzyli im temperatury i zabierali do polowego szpitala kładąc na kovidowym. Wyłapują ludzi!! Bilans musi się zgadzać” – taka wiadomość rozsyłana jest od kilku dni przez internautów.
Post, w którym wszystko mija się z prawdą, udostępniany jest też na internetowych grupach i w komentarzach pod artykułami lokalnych mediów.
Eksperci podkreślają, że fala dezinformacji w sieci jest równie groźna jak sama epidemia koronawirusa.
W rozsyłanej przez internautów wiadomości, która dotarła także do naszej redakcji, czytamy dalej:
„Tam w szpitalu było zajętych 9 łóżek, a wieczorem już było – 70 ( Polowy szpital w Kielcach na Targach) – Jestem w szoku. To są bardzo łatwe łupy. Nawet noclegownie były przeszukiwane i zabierali, a tam bez pomocy. Ludzie kochani to już nie żarty do czego się posuwają?! Ludzie róbmy z tym cokolwiek!!”
W tej informacji nic się nie zgadza, choćby dane dotyczące liczby zajętych łóżek. Szpital tymczasowy w Targach Kielce dysponuje obecnie tylko 56 miejscami.
Wiele osób zamiast zweryfikować informacji u źródła, ślepo wierzy w przekazywane anonimowo informacje.
Podobnie jest w przypadku słynnego już filmu nagranego w Toruniu. Tam internauta wtargnął do szpitala, by pokazać, że oddział covidowy jest pusty. W rzeczywistości wszedł jedynie do tzw. strefy buforowej, a część oddziału, w którym byli chorzy na covid-19 znajdowała się w innej części budynku.
Nagranie z telefonu zobaczyło już ponad ćwierć miliona osób. Wyjaśnienia szpitala dotarły do zaledwie garstki.
Infodemia – dużym zagrożeniem
Temat poruszyła już Światowa Organizacja Zdrowia, która w oficjalnym komunikacie napisała, że „infodemia”, czyli fala dezinformacji związana z pojawieniem się wirusa SARS-CoV-2, stanowi równie poważny problem jak sama pandemia. Obnażyła ona bezradność rządów wobec zjawiska fakenewsów w sieci i podkopała zaufanie do informacji.
Problemem są amatorskie filmiki wędrujące po facebooku, tworzone przez samozwańczych ekspertów. Są także teksty rzekomo pisane przez lekarzy i przeklejane jako łańcuszki. Do tego dochodzą też plotki udostępniane przez znajomych na zasadzie „ktoś, kto jest w służbach państwowych, mi to powiedział”.
WHO ostrzega, że tzw. infodemia przyczynia się do zamętu, lęku a nawet paniki w czasie wybuchu poważnej infekcji. Efekty już obserwujemy. To opór w zastosowaniu się do zaleceń, zarządzeń czy publicznie stosowanych miar kontroli infekcji. Fakenewsy podważają też zaufanie do autorytetów w dziedzinie ochrony zdrowia.