Świętokrzyscy policjanci zatrzymali 61-letniego mężczyznę, który na ich oczach wyrzucił z samochodu swojego psa, a następnie zaczął odjeżdżać.
Jak informuje Komenda Wojewódzka w Kielcach, sytuacja miała miejsce w poniedziałek. Mundurowi z Pińczowa jadący drogą w kompleksie leśnym w gminie Działoszyce zauważyli przed sobą zaparkowanego na poboczu opla, przy którym stał mężczyzna. W pewnym momencie otworzył on klapę bagażnika i wypuścił z niego psa. Mężczyzna następnie wsiadł do auta i próbował odjechać, pozostawiając zwierzę na pastwę losu.
Nie pozwolili mu na to obserwujący całe zdarzenie policjanci. Zatrzymali samochód do kontroli.
– Mężczyzna początkowo zaprzeczył, że wypuszczony pies stanowił jego własność. Musiał jednak zmienić swoją wersję, gdy po wyjściu z auta natychmiast pies podbiegł do niego – relacjonują funkcjonariusze.
W bagażniku policjanci znaleźli też sznur oraz psie odchody. 61-latek przyznał, że 2 letni kundelek stanowi jego własność i nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. W końcu oświadczył, że wypuścił psa, aby ten załatwił swoje potrzeby, a on sam wcale nie miał zamiaru odjeżdżać.
Całkiem inną sytuację zaobserwowali jednak stróże prawa, którym trudno było uwierzyć w tak pokrętne tłumaczenia. Dlatego też pies został zabrany do schroniska, a jego właścicielowi grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Takie działanie jest bowiem traktowane jako forma znęcania się nad zwierzęciem, co jest surowo zabronione zapisami w ustawie o ochronie zwierząt.