Święta Bożego Narodzenia kojarzą się przede wszystkim z rodzinnymi spotkaniami przy stole. Dlatego poprzedza je prawdziwe zakupowe szaleństwo. Jak się okazuje, często osoby, które zapełniają sklepowe wózki różnymi produktami, nie zastanawiają się, czy rzeczywiście będą w stanie spożyć taką ilość jedzenia.
Eksperci przypominają, że marnowanie żywności jest niewłaściwe z dwóch powodów. W Polsce wciąż żyje wiele osób, których nie stać na wyprawienie nawet skromnej kolacji wigilijnej. W minionym roku według danych GUS problem ubóstwa dotknął 13,4 procent osób w gospodarstwach domowych, z czego ponad 4 procent osób żyło w skrajnym ubóstwie, poniżej minimum egzystencji.
Specjaliści dodają, że trzeba wziąć pod uwagę także ekologiczne konsekwencje, jakie niesie za sobą wyrzucanie jedzenia do śmieci. Przeciętnie w Europie marnuje się blisko jedna trzecia żywności – począwszy od etapu produkcji, przez transport, aż po moment, gdy jedzenie trafia do naszych domów. Tymczasem wyprodukowanie go wymaga wykorzystania wody czy paszy dla zwierząt hodowlanych, uprawy na dużą skalę wiążą się ze stosowaniem sztucznych nawozów i szkodliwych środków ochrony, a transport – zwłaszcza na duże odległości – odpowiada za emisję dwutlenku węgla i zanieczyszczeń. Oznacza to, że gdyby wszyscy kupowali tylko tyle jedzenia, ile potrzebują, można byłoby znacząco ograniczyć negatywny wpływ człowieka na środowisko naturalne.
Jak można przeciwdziałać marnowaniu żywności na poziomie lokalnym? Fundacja Eco-miasto twierdzi, że władze miast mogą prowadzić działania edukacyjne wśród mieszkańców, np. warsztaty na temat właściwego przechowywania jedzenia czy kuchni zero waste. Już teraz wiele ośrodków miejskich ułatwia również przekazywanie nadmiaru żywności osobom, którym jej brakuje. Powstają jadłodzielnie, czyli punkty bezpłatnej wymiany żywności. Są to miejsca wyposażone w lodówki i szafki, gdzie można zarówno pozostawić jedzenie, jak i zabrać potrzebne produkty.