W instytucjach podległych samorządowi województwa świętokrzyskiego trwa kontrola wykorzystywania pojazdów służbowych. Ich dyrektorzy dostali czas do najbliższego piątku na opracowanie dokumentów, o które poprosił Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego.
Kontrola jest pokłosiem ujawnionego przez Gazetę Wyborczą skandalu z lokalnym działaczem PiS Andrzejem Prusiem. Dziennikarze „Wyborczej” informowali, że ze służbowego auta zrobił sobie prywatną taksówkę. Auto z kierowcą przyjeżdżało po niego do Starachowic, zawoziło go do pracy w Kielcach, a potem znów odwoziło do domu.
Z dokumentów, do których dotarła Gazeta Wyborcza wynika, że od początku kadencji w listopadzie 2018 r. do połowy stycznia 2021 r. wyjeździł w sumie prawie 70 tys. km. W ostatnim roku bywało, że samochód jeździł po niego do Starachowic codziennie.
Radny PSL Arkadiusz Bąk dziwił się po co Andrzej Pruś przyjeżdżał przez 20 dni w miesiącu do urzędu marszałkowskiego, skoro jako przewodniczący sejmiku wojewódzkiego „ma pracy najwyżej na kilka dni”.
Pruś jest jednak zatrudniony jako doradca w sąsiednim Urzędzie Wojewódzkim, i jak wynika z ustaleń dziennikarzy „Wyborczej”, to do tej pracy woziło go auto Urzędu Marszałkowskiego.
Prowadzona obecnie kontrola obejmuje wykorzystywanie aut we wszystkich instytucjach, które podlegają marszałkowi. To m.in.: Świętokrzyski Zarząd Dróg Wojewódzkich, Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne, Świętokrzyskie Centrum Onkologii, Wojewódzki Szpital Zespolony, Filharmonia Świętokrzyska, Muzeum Wsi Kieleckiej, Europejskie Centrum Bajki, Wojewódzki Dom Kultury, Wojewódzki Urząd Pracy czy Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego.
Więcej na ten temat w artykułach Gazety Wyborczej: