Polityka

Duży kłopot urzędów. Przez podwyżkę płacy minimalnej będą ograniczać inwestycje?

Opublikowano

-

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE fot. pixabay / CC0 Creative Commons

Cięcia etatów i spłaszczenie pensji – to zdaniem świętokrzyskiej poseł Marzeny Okły-Drewnowicz (KO) coraz częstsza praktyka w urzędach samorządowych. Wszystko przez ostatnią podwyżkę płacy minimalnej. Parlamentarzystka zwróciła się z interpelacją do ministra spraw wewnętrznych i administracji, w której zapytała, czy w związku z podniesieniem płacy minimalnej planuje zwiększyć środków finansowe dla samorządów.



Poseł zaznaczyła, że do jej biura docierają informacje z wielu samorządów, że mimo rządowych decyzji dotyczących zwiększania płacy minimalnej nie są im na ten cel przekazywane wyższe środki finansowe

– Powoduje to konieczność redukcji zatrudnienia oraz zmniejszania wymiaru czasu pracy, np. do 3/4 etatu, wielu pracownikom – podkreśliła parlamentarzystka.

Jak zauważyła, podwyżka płacy minimalnej dotyczy przede wszystkim osób osiągających tzw. najniższą krajową. Z kolei pracownicy, których wynagrodzenie będzie spełniało kryterium płacy minimalnej, pozostaną bez uszczerbku. Zdaniem Okły-Drewnowicz brak zwiększania środków dla samorządów na wynagrodzenia pracowników, „o ile nie doprowadzi do konieczności zwolnienia lub zredukowania części etatu pracowników osiągających płacę minimalną, to może spowodować zrównanie ich wynagrodzenia ze specjalistami z długoletnim doświadczeniem i wykształceniem, zaszeregowanych w wyższych kategoriach wynagrodzenia„.

Jako przykład poseł podaje zrównanie wynagrodzenia personelu sprzątającego i specjalisty ds. księgowości.

Na problem tzw. spłaszczenia płac w administracji samorządowej oraz rzeczywistych kosztów jakie poniosą samorządy w związku z podwyższeniem płacy minimalnej od 2020 r. burmistrzowie i prezydenci miast zwracali uwagę jeszcze w ubiegłym roku. Podczas jesiennego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego strona samorządowa przedstawiła wyliczenia, z których wynikało, że podwyżka płacy minimalnej obejmie ok. 38 tys. najmniej zarabiających w sferze samorządowej. Z wyliczeń samorządowców wynikało też, że to koszt ok. 430 mln zł.

Burmistrz Kowala Eugeniusz Gołembiewski zaapelował wówczas do resortu pracy, aby wyłączyć dodatek stażowy z płacy minimalnej tylko w odniesieniu do urzędników, a nie pracowników obsługi.

– Proszę, żeby odstąpić od stażowego plus [wyłączenia dodatku stażowego z płacy minimalnej] dla części sektora samorządowego – dla tych, którzy mają najniższe kwalifikacje i których sytuacja na rynku pracy jest trudna, bo są to ludzie łatwi do zastąpienia. Tym ludziom nie poprawicie w ten sposób sytuacji życiowej. Rozmawiam z samorządowcami, którzy mówią, że zwolnią pracowników w stołówkach szkolnych i będą korzystać z usług cateringowych – apelował Gołembiewski.

Jak przekonywał, w przypadku pracy urzędnika każdy przepracowany rok stanowi wartość dodaną w jego pracy, którą warto uhonorować dodatkiem stażowym; z kolei w przypadku pracowników obsługi, fizycznych, każdy rok wręcz zmniejsza ich efektywność.

Od stycznia 2020 r. minimalne wynagrodzenie za pracę wynosi 2600 zł, czyli o 350 zł więcej niż rok wcześniej. Ta podwyżka zbiegłą się w czasie z wejściem w życie przepisów o wyłączeniu dodatku stażowego z płacy minimalnej.

mp/

Źródło: Kurier PAP

 

 

Popularne artykuły

Exit mobile version