W internecie trwa zbiórka pieniędzy na kosztowne leczenie Szymona Sternika, chłopca z Ćmielowa w województwie świętokrzyskim, który cierpi na wrodzoną wadę serca.
– Serduszko Szymka umiera. Lekarze mówią, że jest jak sitko, ma tyle dziur i ubytków… Jesteśmy zrozpaczeni, bo w kraju nikt nie chce podjąć się operacji tak skomplikowanego i trudnego przypadku. Ratunek dla naszego synka czeka w klinice w Genewie, ale kwota, którą musimy zapłacić to niemal 750 tys. zł – piszą rodzice Szymona.
Historia Szymona rozpoczęła się w styczniu 2018 roku, jeszcze przed jego przyjściem na świat.
– Na USG połówkowym usłyszeliśmy, że nasz upragniony synek ma chore serduszko i będzie potrzebował operacji zaraz po porodzie. W tamtej chwili w gabinecie lekarza nasz radosny czas oczekiwania na dziecko zamienił się w dni i noce wypełnione po brzegi strachem – opowiadają rodzice.
Szymek urodził się 15 maja 2018 roku z wadą serca w postaci zwężenia cieśni aorty i mnogich VSD. Wada znacznie spowolniła jego rozwój, przez co ważył zaledwie 1780 gramów. Musiał być podłączony do specjalnej aparatury do momentu aż osiągnie 2 kilogramy.
Jak czytamy na stronie Fundacji Siepomaga.pl, w pierwszych tygodniach swojego życia Szymek przeszedł swoją pierwszą operację na otwartym sercu. Po długiej rehabilitacji teraz nadszedł czas na kolejną operację, czyli pełną korektę wady.
– Niestety po wnikliwych badaniach, lekarze w Polsce stwierdzili, że ubytki w sercu Szymka są tak liczne i w tak trudno dostępnych miejscach, że nie mogą nam zaproponować pomocy. Mówią, że serce naszego dziecka podziurawione jest jak ser szwajcarski. Sytuacja jest dramatyczna – informują rodzice.
Nadzieją jest operacja w klinice w Genewie, gdzie wybitni specjaliści w dziedzinie kardiochirurgii dali rodzicom chłopca nadzieję.
– Przeanalizowali wyniki badań Szymka i stwierdzili, że podejmą się operacji! Nasz synek może mieć zdrowe serduszko! Niestety szczęście zaczęło mieszać się z rozpaczą, gdy usłyszeliśmy, że operacja została wyceniona na ponad 700 tys. złotych – dodają.