Prokuratura wciąż nie wyjaśniła okoliczności śmierci profesora Wojciecha Rokity, znanego ginekologa, szefa Kliniki Ginekologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. Znany lekarz odebrał sobie życie podczas pobytu na oddziale covidowym w marcu ubiegłego roku, tuż na początku epidemii w Polsce. Wiele wskazuje na to, że nie wytrzymał hejtu i nagonki na portalach społecznościowych, po tym jak poinformowano, że jest zakażony koronawirusem.
O przedłużającym się śledztwie w tej sprawie poinformowała Telewizja Polska. Jak czytamy na stronie TVP3, postępowanie prowadzone jest w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Obecnie wykonywane są dalsze czynności procesowe, w tym przesłuchania świadków.
– Najbliżsi lekarza, którzy złożyli doniesienie do prokuratury uważają, że do śmierci doprowadziła fala hejtu w internecie – informuje TVP.
Jak informowano w marcu 2020 roku, zakażenie koronawirusem u profesora Rokity wykryto po powrocie z zagranicznego urlopu. Mimo, że nie przyjmował wtedy pacjentów, na forach internetowych oraz w mediach społecznościowych pojawiło się wiele wulgarnych wpisów pod jego adresem. Prokuratura ustala ich autorów.
Był zakażony?
Okazuje się, że… wcale nie jest pewne czy faktycznie był chory na covid-19. W tej sprawie pojawiły się wątpliwości.
– Aktualnie oczekujemy również na dostarczenie opinii przez biegłych z zakresu medycy sądowej. Planowany termin dostarczenia tej opinii to 30 września bieżącego roku – mówiła w TVP3 prokurator Katarzyna Kasowska-Pedrycz.
Z informacji Telewizji Polskiej wynika, że to czy profesor był chory, ustalić mają biegli z Akademii Medycznej we Wrocławiu.
O reakcjach na hejt wobec profesora Wojciecha Rokity pisaliśmy TU.