W całej Polsce pracuje dziś niemal 30 tysięcy obwodowych komisji wyborczych. W ich składach znajduje się łącznie ponad 486 tysięcy osób. 99 procent z nich to osoby zgłoszone przez komitety wyborcze. Dzięki temu w komisjach zachowany będzie pluralizm i zasada wzajemnej kontroli. Tylko 1 procent członków komisji obwodowych został wskazany przez komisarzy wyborczych.
Gorzej sytuacja wygląda w komisjach terytorialnych, czyli tych, do których będą spływały wyniki z poszczególnych lokali wyborczych. W tym przypadku komitety zgłosiły zbyt mało chętnych – 82% składów.
W każdym lokalu dwie komisje
Nowelizacja Kodeksu wyborczego ze stycznia 2018 roku zmieniła przepisy dotyczące powoływania i organizacji pracy komisji wyborczych. W każdym lokalu wyborczym będą działały dwie obwodowe komisje wyborcze: pierwsza przeprowadzi głosowanie, druga policzy głosy i ustali wyniki.
To oznacza, że do obsługi wyborów potrzeba znacznie więcej ludzi niż dotychczas.
Jak informuje w swoim poradniku Fundacja Batorego, średnio w skład każdej komisji wchodzą przedstawiciele 8 komitetów wyborczych.
– Pluralistyczny skład komisji to zabezpieczenie przed nieprawidłowościami. Do tego pamiętajmy, że wszystkie komitety mogą delegować – nawet jeszcze w dniu wyborów – swoich mężów zaufania, którzy będą przyglądać się pracy komisji zarówno podczas głosowania, jak i podczas liczenia głosów. W lokalach wyborczych pojawią się także – po raz pierwszy – społeczni obserwatorzy. Należy zwrócić szczególną uwagę na to, aby członkowie komisji pracowali zespołowo, nie liczyli głosów w podgrupach. To usprawniłoby pracę, ale budziłoby niepotrzebne podejrzenia – mówi Joanna Załuska z Fundacji im. Stefana Batorego.
Partie, które zgłosiły najwięcej członków do komisji
Największa grupa członków komisji wyborczych to ta zgłoszona przez Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość. Nieco mniejszą grupę stanowią osoby zgłoszone przez Komitet Wyborczy Polskie Stronnictwo Ludowe, a następnie przez Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska.