W drugim ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain PGE VIVE Kielce przegrało na wyjeździe 32:35. Kielczanie dzielnie walczyli o odrobienie straty z pierwszego spotkania i momentami prowadzili z gospodarzami trzema bramkami, ale ostatecznie nie udało im się pokonać paryżan.
Tym sposobem VIVE odpadło z Ligi Mistrzów na ostatnim z możliwych etapów, tuż przed finałowym turniejem w Kolonii. W kieleckiej ekipie zabrakło kontuzjowanych Krzysztofa Lijewskiego i Bartłomieja Bisa, u paryżan nie wystąpił Luka Karabatić.
PO MECZU POWIEDZIELI:
Sławomir Szmal, bramkarz PGE VIVE Kielce:
Wydaje mi się, że dobrze było widać, jak byliśmy nastawieni do tego meczu. Każdy chciał dać z siebie sto procent. W pierwszych dziesięciu minutach wyszliśmy na trzybramkową przewagę i obudziła się pewna możliwość, bo zbliżyliśmy się do rywali na trzy bramki. Niestety to było za mało, my nie trafialiśmy, a oni to robili. Mieli twardą obronę, bramkarz odbił swoje. Chciałbym wyłapać tych piłek zdecydowanie więcej, to na pewno by nam pomogło, ale ponownie to nie był mój dzień. PSG to drużyna, która bardzo dobrze zaczyna, gra praktycznie jedną siódemką i z biegiem spotkania to zwykle oni tracą siłę, dlatego później znów udało nam się do nich zbliżyć, ale i tak pokazali swoją moc. To jeden z faworytów to zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Zrobiliśmy wszystko, by z nimi powalczyć. Dziękuję chłopakom, bo było widać, że każdy dał z siebie maksa, nie tylko dzisiaj. Po prostu to było za mało na tę drużynę.
Uros Zorman, rozgrywający PGE VIVE Kielce:
Myślę, że w każdym z tych dwóch meczów mieliśmy swoje szanse, których ostatecznie nie wykorzystaliśmy. Pokazaliśmy jednak charakter, na rewanż byliśmy bojowo nastawieni i świetnie przygotowani. Bardzo chcieliśmy, ale niestety nie udało się. Szkoda, że awansowaliśmy, ale mamy na pewno też kilka pozytywów, głowy do góry. Przed nami Puchar Polski, liga i to wszystko musimy wygrać. Gdybyśmy pierwsze spotkanie przegrali dwiema, trzema bramkami, to może inaczej by się to wszystko ułożyło, ale teraz łatwo jest gadać. Wynik mówi swoje.
Karol Bielecki, rozgrywający PGE VIVE Kielce:
Na pewno gra się lepiej, gdy ma się łatwiejszego przeciwnika na drodze do Final Four, a my trafiliśmy na jednego z pretendentów do wygranej w całym turnieju. Gdybyśmy zajęli wyższe miejsce w grupie, dzisiaj gralibyśmy u siebie ze słabszym przeciwnikiem i pewnie świętowalibyśmy awans. Ale jest inaczej. Wierzę, że za rok Kielce wrócą do Final Four. Atmosfera w szatni po meczu była smutna. Zakładaliśmy, że jest szansa, chcieliśmy ją wykorzystać, ale przegrana u siebie ustawiła drugi mecz. To spotkanie pokazało, że naprawdę moglibyśmy walczyć z PSG przy lepszym wyniku w domu, ale cóż, sześciobramkowa przewaga dawała im pewność i spokój. My goniliśmy, a wiadomo, że wtedy łatwiej o błędy. Graliśmy dzisiaj lepiej niż w Kielcach, robiliśmy, co mogliśmy. Nie udało się i żegnamy się z Ligą Mistrzów
Źródło: PGE VIVE Kielce