Przy ulicy Warszawskiej w Kielcach powstał pierwszy w mieście energooszczędny dom prefabrykowany. Na jego postawienie wystarczyło zaledwie… siedem dni. Budynek został przywieziony na miejsce prosto z hali produkcyjnej. Tam zbudowano ściany z oknami i drzwiami, przygotowano gotową elewację, instalacje czy ogrzewanie.
Jest to dom pokazowy, a jednocześnie biuro firmy Balker, która zajmuje się budową domów prefabrykowanych.
Firma wyjaśnia, że powstałe w hali produkcyjnej elementy konstrukcyjne łączone są już na miejscu, w chwili kiedy uzyskane zostanie pozwolenie na budowę. W ciągu kilku dni łączone są nie tylko elementy konstrukcyjne, ale również montowane są instalacje fotowoltaiczne. Dodatkowo, gdy inwestor postawi też na własną studnię i przydomową oczyszczalnię, roczne koszty utrzymania domu można obniżyć nawet do 500 złotych.
Ściany takiego budynku wykonywane są ze specjalnego, suszonego próżniowo drewna importowanego z Niemiec. Ocieplone moduły składają się z siedmiu warstw izolacji.
Zwolennicy tego typu budownictwa przekonują, że takie domy są wyjątkowo ciepłe. Ich budowa nie wiąże się z ogromem nerwów i rosnącymi z każdym miesiącem kosztami.
– Zaletą tego budownictwa jest też jego przewidywalność. W budownictwie tradycyjnym ciężko jest z góry przewidzieć koszty i czas budowy. W naszej technologii wszystko jest przewidywalne, zarówno jeśli chodzi o pieniądze jak i o czas wprowadzenia się do takiego domu – mówi Leszek Balcerzak, właściciel firmy Balker.
Profesor Zbigniew Rusin z Politechniki Świętokrzyskiej podkreśla, że w regionie świętokrzyskim taki rodzaj budownictwa wciąż jest nowością.
– Jesteśmy przyzwyczajeni raczej do budownictwa klasycznego, do murowania, a tu mamy możliwość poznania technologii, która umożliwia zamieszkanie w ciągu zaledwie pół roku, przy sprawnie przeprowadzonych pracach wykończeniowych. To jest nieosiągalne w budownictwie tradycyjnym, murowanym. 110 metrowy dom prefabrykowany, łącznie z kosztem działki poza miastem, odpowiada mniej więcej kosztom 60 metrowego mieszkania w mieście. To jest bardzo dobra alternatywa – wyjaśnia profesor Rusin.